Choć Apple Music to coś znacznie więcej. To rekomendacje ludzi, dla których muzyka jest sensem życia oraz szansa na poznanie nowych artystów. I w końcu, globalna stacja radiowa Beats 1, gdzie oprócz starannie wyselekcjonowanych utworów posłuchasz także ciekawych rozmów między prowadzącymi oraz ekskluzywnych wywiadów. Postanowiliśmy sprawdzić, czym Apple Music wyróżnia się w porównaniu ze swoim konkurentem – Spotify.
Biblioteka muzyczna
Na świecie żyje ponad 7 miliardów ludzi, zatem aby sprostać muzycznym wymaganiom każdej osoby, zarówno Apple, jak i Spotify, muszą oferować olbrzymią biblioteką utworów. Aktualnie każda z usług udostępnia online ponad 30 milionów piosenek (+ możliwość dodania własnych z komputera, iTunes lub płyt CD), co daje łącznie około 450 lat odsłuchu non stop. Oczywiście, w 99% są to powielające się pozycje, jednak pomiędzy obiema bibliotekami występują niewielkie różnice. Apple Music dostarcza więcej ekskluzywnych materiałów, jak choćby album Compton: A Soundtrack by Dr. Dre, o którego premierze informowaliśmy na blogu. Niewykluczone również, że wkrótce pojawi się kompletna dyskografia The Beatles, a bibliotekę Apple wzbogacą nagrania z tegorocznego Apple Music Festival w Londynie, czyli wielkiego muzycznego wydarzenia, którego na pewno nie znajdziemy w Spotify.
Jakość
Na co komu 30, 50, 100, a nawet 200 milionów utworów w bibliotece, jeśli nie da się ich słuchać z powodu zbyt dużej kompresji? Jakość oferowanej muzyki to bardzo ważna kwestia. Spotify daje swoim użytkownikom wybór – domyślnie streamują oni utwory w kiepskiej jakości 96 kbps, ale jeśli trochę pogrzebią w ustawieniach, mogą przełączyć się na trochę przyjemniejszą dla ucha kompresję 160 kbps (lub nawet 320 kbps dla kont Premium). Nie udało mi się ustalić, z jakiej szybkości transmisji bitów korzystają utwory w Apple Music, ale najprawdopodobniej są to pliki AAC z 256 kbps, czyli takie same, jak te, które znajdują się w iTunes Store. Niewykluczone jednak, że streaming wykorzystuje transmisję 320 kbps, gdyż na dobrych jakościowo słuchawkach słychać wyraźną różnicę pomiędzy Apple Music, a Spotify, gdzie muzyka jest zdecydowanie cichsza, bassy bardziej stonowane.
Radio
Podczas czerwcowej konferencji Tim Cook bardzo mocno chwalił się wzbogaceniem Apple Music o globalną i całodobową stację radiową Beats 1, gdzie oprócz topowych utworów wybranych przez najlepszych DJ-ów z Los Angeles, Nowego Jorku i Londynu, posłuchamy ekskluzywnych wywiadów oraz krótkich dyskusji na temat aktualnych wydarzeniach z muzycznego świata. Nieważne, gdzie i o której godzinie włączycie Beats 1, zawsze usłyszycie coś nowego.
W przypadku Spotify nie jest już tak fajnie. Chociaż w aplikacji znajdziecie kilkanaście stacji radiowych, to żadna nie ma w sobie nic magicznego, gdyż są to po prostu tematyczne playlisty, bazujące na upodobaniach użytkownika, jak chociażby „radio”, w którym leci muzyka z lat 90-tych lub wszystkie piosenki Ed Sheerana. Nijak ma się to do tego, co oferuje Beats 1. Brakuje wywiadów, dyskusji, komentarzy… To nie stacje radiowe, lecz zbiór kolejno odtwarzanych po sobie piosenek. A szkoda.
Odkrywanie muzyki
Dawniej, zanim istniały jeszcze serwisy streamingowe, nową muzykę odkrywałem na MTV lub w sklepie, kupując albumy na zasadzie „ładna okładka, wezmę”. Nieco później okazało się, że YouTube nie tylko świetnie nadaje się do wyszukiwania filmów z kotami, ale również do oglądania teledysków. Wszystko to jednak musiałem robić sam, podczas gdy dzisiaj muzykę podaje mi się na tacy.
Zarówno Spotify, jak i Apple Music używają specjalnych algorytmów, których celem jest dopasowanie playlist pod gust użytkownika. Najprościej mówiąc, to dzięki setkom linijek kodu fani rapu widzą w proponowanych materiałach muzykę Kanyego Westa lub Eminema, a miłośnicy popu-u twórczość Michaela Jacksona, Madonny, czy Katy Perry. Rekomendacje dopasowane są na podstawie piosenek, które zostały odsłuchane i polubione przez przysłowiowego Kowalskiego, a następnie przedstawione w postaci listy utworów, konkretnych albumów, wykonawców lub specjalnej zakładce („Odkrywaj” w Spotify i „Dla Ciebie” w Apple Music). Jak widać, w obu serwisach wygląda to niemalże identycznie, ale już z samą trafnością dopasowań bywa różnie. Ile ludzi, tyle opinii. Jedni uważają, że przygotowane dla nich zestawienia nijak mają się do tego, co faktycznie lubią słuchać, zaś inni uważają, że w ten sposób odkryli już dziesiątki zespołów, o których nigdy nie słyszeli. W tej kwestii wiele zależy od samego użytkownika, dlatego każdy z Was powinien samodzielnie ocenić funkcje odkrywania muzyki. Zachęcamy również do komentowania pod wpisem, czy cotygodniowe rekomendacje trafiają w Wasz gust. W moim przypadku, dzięki Apple Music, poznałem naprawdę sporo nowych wykonawców, o których nigdy dotąd nie słyszałem. I nie chodzi mi o światowe gwiazdy, tylko zdolnych piosenkarzy, którzy nie są zbyt mocno promowani przez swoje wytwórnie. Dzięki Apple Music mają szansę wypłynąć na szerokie wody, co Tim Cook zaznaczył podczas czerwcowej konferencji – Apple bardzo się stara, abyśmy zawsze otrzymywali nie tylko popularne utwory, które puszczane są obecnie wszędzie, ale także starannie wyselekcjonowane piosenki, mające w sobie coś niezwykłego.
Kontakt z artystami
Apple Music to coś więcej niż po prostu usługa do streamowania muzyki, co zresztą wielokrotnie podkreślono na WWDC2015. Apple zależy, aby fani byli w kontakcie ze swoimi ulubionymi artystami i otrzymywali od nich unikalne zdjęcia, filmy, teasery, niepublikowane demo lub informacje o zbliżających się koncertach / spotkaniach. Wystarczy polubić profil ulubionego wykonawcy, aby otrzymywać powiadomienia o jego aktywności. Podobne rozwiązanie stosuje Spotify, jednak są to po prostu puste informacje na zasadzie „Hej, Eminem opublikował nowy album, chcesz posłuchać go teraz?” , a więc bez całej społecznościowej otoczki i zaangażowania muzyka. Podobnie wygląda sytuacja z playlistą New Music Friday, gdzie co piątek pojawiają się nowe utwory. Pojawiają, ale bez żadnego komentarza lub chociaż zaproszenia od wykonawcy. A jak to wygląda w Apple Music? Tu artyści mają szansę wyrazić siebie, okazać radość z okazji premiery nowego albumu, osobiście zaprosić mieszkańców Nowego Jorku na koncert w Central Parku lub zdradzić, że stworzyli coś niesamowitego, ale niespodziankę zdradzą dopiero w piątek, a ich odbiorcy mogą pokazać im swoją reakcję za pomocą komentarzy, polubień i udostępnień. To coś więcej niż po prostu tablica z informacjami. To bardziej miejsce, w którym łączą się dwa światy – fana i idola.
Aplikacja
Interfejs to kwestia gustu, który teoretycznie nie powinien podlegać ocenie, ale postaramy się w skrócie opisać, jak wyglądają (i jak działają) obie aplikacje.
Przede wszystkim, zarówno Spotify, jak i Apple Music stawiają na intuicyjność. Nawet jeśli używacie którejś z usług po raz pierwszy, od razu będziecie wiedzieli, co i gdzie kliknąć. Zwłaszcza, że Apple zdecydowało się na wprowadzenie do interfejsu rozwijanego menu, które znacznie ułatwia nawigację, ponieważ gromadzi w jednym miejscu wszystkie dostępne opcje i ukrywa je, jeśli nie są potrzebne. Gdyby nie przycisk Więcej, niemożliwe byłoby szybkie przełączanie się pomiędzy muzyką z iPhone’a, a muzyką z Apple Music. Duży plus za to, że Apple nie postawiło na oddzielną aplikację dla swojej usługi, tylko wbudowało ją w standardowy odtwarzacz muzyczny. Prosty przykład: na iPhonie trzymam zaledwie pięć piosenek Pharrella Williamsa, a akurat mam dobry humor i chciałbym posłuchać jego pozostałych utworów, których niestety nie zgrałem do pamięci telefonu. Bezpośrednio w odtwarzaczu klikam na przycisk Więcej -> Włącz stację i w ciągu sekundy mam dostęp do wszystkich utworów wykonawcy. Kolejna sprawa, że Apple Music wkrótce powinno zostać zintegrowane z wyszukiwarką Spotlight, dzięki czemu nie będziecie musieli nawet włączać aplikacji, aby posłuchać dowolnej piosenki, albumu lub wykonawcy. Usługa ma się także pojawić w nowym Apple TV, więc ulubione utwory odtworzycie również na domowym sprzęcie Hi-Fi.
Podsumowanie
Niezależenie, czy zdecydujecie się na Apple Muisc, czy na Spotify, muzyka na pewno dotrze do Waszych słuchawek. Odczucia z odsłuchu mogą być jednak zupełnie inne, dlatego polecamy Wam Apple Music, ponieważ wygrywa nie tylko korzystniejszymi cenami w ramach pakietu rodzinnego, ale także aż 3-miesięcznym bezpłatnym okresem próbnym i usługą wbudowaną w systemową aplikację Muzyka, dzięki czemu oszczędzacie miejsce na dysku. I co ważne, o czym nie wszyscy wiedzą, aby korzystać z Apple Music wcale nie musisz posiadać iPhone’a lub komputera Mac, ponieważ jest ono dostępne także w iTunes dla PC-tów, a wkrótce w dedykowanej aplikacji na Androidzie.
Mamy nadzieję, że pomogliśmy Wam dowiedzieć się czegoś nowego. Jeśli macie jakieś pytania, chętnie odpowiemy na nie pod wpisem. Podzielcie się z nami również Waszymi wrażenie dotyczącymi Apple Music i Spotify oraz zerknijcie na pozostałe artykuły z naszego bloga.